Wiele z nas dotyka często problem trądziku. Niektóre dziewczyny mają tylko pojedyncze pryszcze, inne całą masę, a jeszcze inne w ogóle ich nie mają! Mnie niestety ten problem też dotyczy, ale prawie się z niego wyleczyłam. Otóż…
Ok. 5 lat temu zaczęły wyskakiwać mi pierwsze pryszcze, usuwałam je skutecznie dzięki wyciskaniu, ale za kilka dni pojawiały się już nowe. Przypominało to trochę syzyfową pracę. Żadne toniki antybakteryjne, żele oczyszczające, peelingi ani kosmetyki z serii antytrądzikowej nie dawały rezultatu. Aż do czasu, gdy zdecydowałam się na wizytę u dermatologa. Po półtora rocznej kuracji widać naprawdę efekty! Przyczyniły się do tego tabletki, różnego rodzaju maści i mazidła wykonywane w aptece na zamówienie. Niestety samemu nie można sobie tego zamówić. Potrzebne są do tego recepty od dermatologa.
Po półtorarocznej kuracji mogę szczerze powiedzieć, że efekty są zadziwiające! Pryszcze nadal wychodzą niestety, ale pojedynczo i jest ich ok. 90% mniej niż wcześniej. Dlatego zachęcam wszystkie z Was, które mają ten sam problem co ja. Doskonale wiem co to znaczy, że patrząc rano w lustro najchętniej nie pokazywałybyście się nikomu z buzią oszpeconą pryszczami. Zatruwa to życie nie jednej z nas, ale nie przejmujcie się. Można z tym wygrać i czym prędzej zaczniecie kurację, tym szybciej skończy się ta udręka.
Życzę powodzenia w walce z trądzikiem! P.S. Za jakiś czas dodam recenzję skutecznego kosmetyku, który przepisała mi dermatolog i jest on bez recepty.
Papatki! ;)